Gliwickie Metamorfozy

Piknik Strzelecki Stowarzyszenia Dolina Małej Panwi

Ewa Hordyniak
www.gliwiczanie.pl gliwickie_metamorfozy@op.pl  

 

 

   Gliwickie Metamorfozy zostały zaproszone przez zaprzyjaźnione Stowarzyszenie Dolina Malej Panwi na Piknik Strzelecki. Zmontowaliśmy bardzo reprezentatywną ekipę (prezes, jedna osoba z Komisji Rewizyjnej i 1 osoba obstawy) i udaliśmy się w sobotę w okolice Ozimka. Okolica przepiękna, pogoda również. 

   Gospodarz Pikniku Pan Józef Tomasz Juros

 

   Zaprezentował nam broń, z której mieliśmy strzelać - replikę muszkietu z 1807 roku używanego przez wojska pruskie w wojnach napoleońskich. Usłyszeliśmy interesujący wykład na temat historii tej broni, jej dane techniczne i ciekawostki. Następnie odbyło się szkolenie BHP (nie pchajcie się pod lufę) oraz szkolenie obsługi muszkietu. To juz nie było takie proste, bo jest to skałkówka ładowana od lufy prochem (czarnym) i kulami ołowianymi kalibru 19 mm - czyli mała armata. 

   Również zaprezentowano nam unikatowy łańcuch Towarzystwa Strzeleckiego z medalami poszczególnych członków Towarzystwa - a wśród nich Ludwiga Wachlera - autora fundamentalnej historii górnośląskiego hutnictwa, którego syn Richard pochowany jest na "naszym" cmentarzu. 

   
 

   Po szkoleniach przystąpiliśmy do najciekawszej części Pikniku - do strzelania. 

 

   Ale hałasują .....

   Następnie do strzelania zabrali się "fachowcy" 

 

 
 

 
 

W wyniku małej awarii strzelaliśmy z dwóch strzelb - wymienionej powyżej skałkówki, oraz repliki Winchestera używanego przez pierwszych osadników na Dzikim Zachodzie. To broń troszkę nowocześniejsza - też czarnoprochowa ładowana od lufy, ale inicjacja zapłonu odbywa się nie za pomocą krzemienia i prochu tylko tzw. kapiszona nakładanego na "kominek". 

 
 

 
 

 
   
 

 
     
   
 

 
   
 

   No i powyżej widać efekt - ta dziura najbliżej środka to moja robota :). 

 
     Poza strzelaniem były też inne atrakcje:   
   

 

   A od Gospodarza Pikniku otrzymaliśmy książkę jego autorstwa (jeszcze ciepłą - prosto z drukarni) 

   Muszę przyznać, że to wielka frajda spotkać takich napaleńców i "społecznych gupków" jak my - wspaniali, przesympatyczni ludzie złączeni jedną ideą propagowania wiedzy o swoim kawałku świata. Bardzo dziękujemy za zaproszenie i na pewno się podobnym odwdzięczymy.

Na pikniku odpoczywali: Małgorzata Malanowicz oraz Ewa i Krzysztof Hordyniak