Tydzień później ponownie wybraliśmy się do Mizerowa, by dokładniej przeszukać rejon znaleziska oraz wydobyć z ziemi pozostałe części kapliczki.
Tym razem grupa była większa i z lepszym wyposażeniem, obejmującym również profesjonalne stroje ochronne.
Na miejscu rozpakowaliśmy zabawki.
I oceniliśmy nasze siły.
Na rozgrzewkę odsunęliśmy na bok leżącą prawie na wierzchu prostokątną podstawę kapliczki.
Po czym przystąpiliśmy do odsłonięcia kamieni spoczywających jeszcze w ziemi.
Po 15 minutach pracy, mimo niskiej temperatury, niektóre ubrania przestały być potrzebne.
Wkrótce z ziemi wyłonił się kamień młyński i natychmiast został spętany łańcuchem.
Na drugim końcu łańcucha pojawiła się ręczna wyciągarka przypięta do drzewa.
Przy ponad metrowej średnicy zimnym przeciwniku - jej obsługa to niełatwe zadanie.
Pojawiło się kilka koncepcji i problemów. Do ich rozwiązywania powołano 7-osobową komisję ekspertów z różnych dziedzin.
Najważniejszym zadaniem komisji było rozstrzygnięcie, czy łańcuch założyć tak:
Czy tak:
Sam na sam.
Obrócenie i wyciągnięcie koła poszło nadspodziewanie łatwo.
Tymczasem tuż obok ziemia oddała kolejny element kapliczki.
Najbliższe otoczenie znaleziska zostało jeszcze raz zbadane w poszukiwaniu brakującego zwieńczenia kapliczki, jednak nie było więcej niespodzianek. Dół został zasypany.