Gliwickie Metamorfozy"

Kościół Św. Krzyża

Marek Klimurczyk

Zdjęcia: T. Łuków,
B. Maliszewski, M. Pękała,
 B. Wojtynek

VI.2005

www.gliwiczanie.pl gliwickie_metamorfozy@op.pl  

 

 

       
   Kolejna nasza eksploracja odbyła się 25.06.2005 r.
       

       
   Była to wyprawa inna trochę niż dotychczas. Odwiedziliśmy zabytkową, trwale związaną z Gliwicami budowlę kościoła u zbiegu ulic Daszyńskiego, Kozielskiej, Sobieskiego, Wieczorka i Jasnogórskiej. Nietypowość wyprawy bierze się stąd, że obiekt ten od wieków nie zmienił swego przeznaczenia i nadal pełni swą funkcję. Jest w pełni zadbany i otoczony opieką zarówno przez parafian (Parafia Podwyższenia Krzyża Świętego utworzona dnia 21.11.1980 r.), jak i zamieszkałych w przylegającym do kościoła klasztorze zakonników ze Zgromadzenia Ojców Redemptorystów – CSsR. Czystość i porządek wokół kościoła, a zwłaszcza wewnątrz obiektu pozwala w pełni nacieszyć oczy bogatymi w ozdoby elementami wyposażenia wnętrza w stylu barokowym – kościół ten jest jednym z rzadkich w okolicy reprezentantów tego stylu.

   Reportaż z eksploracji będzie również nietypowy. Kościół posiada własną stronę internetową. Jest ona prowadzona wspólnie przez parafian i Ojców Redemptorystów. http://www.kuria.gliwice.pl/~klemens/

Strona jest prowadzona na bieżąco. Znajdziemy na niej rzetelny opis kościoła, a także jego dokładną historię:

http://www.kuria.gliwice.pl/~klemens/stara.html

   W związku z tym pominiemy w reportażu dokładny opis historii kościoła, podając tylko najważniejsze fakty z jego dziejów. A oprowadzając za pomocą zdjęć po jego wnętrzu, pominiemy jego dokładny opis, zaznaczając tylko te rzeczy, które szczególnie zwróciły naszą uwagę: ciekawostki i detale, które szczególnie uderzyły nas swym pięknem.

 

 

       
   Zaczniemy od skrótowego wprowadzenia historycznego.

   Drewniany kościół powstał około 1500 roku na miejscu, gdzie przy rozchodzącej się w trzy strony drodze, od niepamiętnych lat czczony był drewniany krzyż, na podmurowaniu, z wizerunkiem Chrystusa cierpiącego.

   Było to poza murami miasta, na tzw. „przedmieściu raciborskim”. Wizytator kościelny pod koniec wieku XVI tak opisuje obiekty sakralne w Gliwicach: oprócz murowanego kościoła parafialnego na terenie miasta znajdują się jeszcze trzy obiekty sakralne, a mianowicie: stanowiący kaplicę szpitalną drewniany kościółek Trójcy Świętej na przedmieściu bytomskim, murowana kaplica Św. Barbary oraz, na przedmieściu raciborskim, drewniany kościół pod wezwaniem Krzyża Świętego, przy którym w latach 1610-1612 osiedli franciszkanie-reformaci. 

   Klasztor, również drewniany, wybudowano w 1614 roku. W trakcie znanych nam z historii kościółka Św. Bartłomieja podpaleń obiektów na przedmieściach Gliwic w okresie Wojny Trzydziestoletniej (przypomnijmy: w 1626r. Gliwice palą swe przedmieścia szykując się do obrony miasta przed wojskami gen. Ernesta von Mansfelda) drewniany kościół Św. Krzyża nie został podobno spalony, gdyż trzykrotna próba jego podpalenia nie przyniosła efektu. Jednak spłonął wraz z klasztorem w trakcie oblężenia. Odbudowany został w roku 1658.

   Tu profesor Franciszek Maurer (powołując się na dzieła Bennego Nitsche „Geschichte der Stadt Gleiwitz”, wyd. Paul Raschdorf, Gleiwitz 1886 oraz A.F. Zimmermanna „Beitrage zur Beschreibung von Schlesien“, Brzeg 1783) twierdzi, że obiekt został przebudowany na modrzewiowy, jednak wszystkie współczesne opracowania podają, że budynki odbudowano murowane. Skąd ten modrzew? Nie wiemy. W każdym razie dnia 10.07.1677r. w wyniku zapalenia się sadzy w kominie kościół i klasztor płoną doszczętnie. Jedyną rzeczą ocalałą w pożarze okazuje się (po pięciu dniach).... drewniany krzyż, obecnie umieszczony w ołtarzu głównym. W ciągu następnych pięciu lat następuje odbudowa klasztoru i kościoła przy wydatnej pomocy jego dobrodziejów – między innymi znanej z poprzednich eksploracji rodziny hrabiów von Welczek, którzy w 1690 roku fundują kaplicę Św. Józefa – do dziś istniejącą, ale jako Św. Barbary... Stało się tak ponieważ kościół zdecydował się przejąć wyposażenie kościoła (kaplicy) Św. Barbary, którą oddały Gliwice w użytkowanie Ewangelikom, a ci, jak wiadomo nie potrzebowali bogatego wystroju wnętrza. Stało się to w 1815 r. W wyniku zmiany patrona figura Św. Józefa z kaplicy zaczęła „wędrować” po całym kościele, klasztorze, zakrystii, aż wreszcie dopiero w 1998 r. zakrystian br. Antoni Serwatka sporządził odpowiednią konsolę, na której umieścił figurę przy wejściu do kaplicy Serca Jezusowego z nawy głównej. Wracając do Welczków: pod kaplicą umiejscowiono kryptę, w której chowano zasłużonych dobrodziejów. Kryptę zlikwidowano przy przebudowie kościoła przez Redemptorystów w latach 1924-1926. Dwa barokowe epitafia: Jana Welczka i Michała Czarneckiego umieszczono w prezbiterium, a Leopolda Paczyńskiego w kaplicy Św. Barbary. 

   Zanim jednak do tego doszło cofnijmy się do 1683 roku, kiedy to nowo odbudowany klasztor franciszkanów-reformatów, już na pewno murowany z kamienia i cegły, uroczyście zostaje poświęcony w obecności króla Jana III Sobieskiego, który zdążając pod Wiedeń spędza noc w klasztorze z 22. na 23. sierpnia 1683r. Król również przyczynia się materialnie do odbudowy klasztoru i kościoła z pożaru. Po spędzonej w Gliwicach nocy pisze trzy listy i sadzi przed kościołem kilka lip, które nie dotrwały jednak do naszych czasów. Kościół wówczas jest mniejszy niż obecnie. Zobaczymy to na starych fotografiach. Po kasacie zakonu w 1810 roku kościół szczęśliwie służył gimnazjum, które umieszczono w poklasztornym budynku. Szczęśliwie – ponieważ były poważne przymiarki, by ulokować tam... więzienie!

 

   W roku 1921 klasztor wraz z kościołem Gliwice przekazują Ojcom Redemptorystom. W ich rękach znajduje się on do dziś. W latach 1924-1926, jak wspomniałem, nastąpiła największa przebudowa kościoła. Uzyskał on bryłę, którą posiada po dzień dzisiejszy. Podobno podczas przebudowy więźby dachowej widoczne było, że budowniczowie w XVII wieku planowali, że kościół będzie rozbudowywany. Widoczne też były takie zamierzenia w układzie otworów w bocznej elewacji budynku kościoła. Ciekawostką jest też brak wieży, która jednak w dokumentacji występowała i jest namalowana na widoku kościoła na obrazie Św. Klemensa w nawie głównej.

   Ostatnim poważnym kataklizmem, jaki dotknął kościół i klasztor, był pożar w dniu 07.07.1980r. Zniszczył on więźbę dachową kościoła, a skutkiem akcji ratowniczej było poważne uszkodzenie wyposażenia wnętrza. Klasztor spłonął. Spaloną drewnianą więźbę kościoła zamieniono na stalową, a klasztor odbudowano.
Przed wejściem do budynku obejrzeliśmy kościół z zewnątrz.

   Naszą uwagę przykuły detale: krzyż misyjny
       
     tablica    
       
 

 
       
  oraz rzeźba znanego (podobno) gliwickiego rzeźbiarza E. Gottschlicha z roku 1925

 
       
  Ponieważ kościół był zamknięty (wyprawę odbyliśmy w sobotę) zmuszeni byliśmy wejść do środka przez klasztor  
       
 

 
       
     Szliśmy urokliwymi korytarzami  
       
   
       
  skąd przez otwarte w upale okna...

 
       
  ...podziwialiśmy schowany przed zgiełkiem, pogrążony w ciszy wirydarz  
       
   
       
   
       
  oraz ogród    
       
   
       
     Oczywiście znów zwróciliśmy szczególną uwagę na detale  
       
   
       
   
       
     W środku zostaliśmy otoczeni przez bogactwo barokowych ozdób  
       
   
       
     Po oswojeniu się z czystością, porządkiem i przepychem rozpoczęliśmy oglądanie:  
       
  Ołtarz główny z cudownym Krzyżem...

 
       
  ...tak nas zauroczył, że niektórzy z rozpędu wylądowali za ołtarzem  
       
   
       
     Bogato zdobione boczne ołtarze:  
       
  Matki Bożej Nieustającej Pomocy (z wotami)    
       
   
       
   
       
  Miłosierdzia Bożego z 1956 r.

 
       
  Św. Teresy od Dzieciątka Jezus z obrazem namalowanym w 1946 r. przez gliwickiego malarza Władysława Uleję, ufundowany przez p. Głowacką, wyrzeźbiony przez p. Strzembosza z Wójtowej Wsi w roku 1950

 
       
     Ambona, choć złożona z różnych części, pochodzących z różnych miejsc i czasów stanowi piękną całość. Reprezentuje styl rokoko  
       
   
       
     Niektórzy oczywiście musieli się na nią wdrapać  
       
   
       
     Organy mają ciekawą historię: zostały przekazane w 1925 r. Redemptorystom przez dyrekcję Muzeum w Gliwicach, gdzie spoczywały przywiezione z kościoła Maryi Panny w Raciborzu. Powstały w 1798 roku w warsztacie Józefa Mayera z Pszowa. Zastąpiły dotychczasowe organy pozostałe po kościele gimnazjalnym, które już zupełnie nie pasowały do przebudowanego wnętrza. Podobno nie wymagały (poza naprawą mechanizmu) żadnych przeróbek – pasowały do nowego miejsca jak ulał!  
       
   
       
   
       
     Podziwialiśmy sklepienie  
       
   
       
  ...oraz wspomnianą „wędrującą” figurę Św. Józefa