Gliwickie Metamorfozy

Dom starców opis

Marek Klimurczyk


V.2005

www.gliwiczanie.pl gliwickie_metamorfozy@op.pl  

 

 

       
   Oto historia budynku autorstwa Jacka Schmidta, "Historia służby zdrowia". Budynku który wrócił do swej pierwotnej funkcji po 103 latach. 
       
 

   "W 1881 roku magistrat rzucił hasło zbudowania Domu Starców dla osób starych i chorych do którego miano przyjmować ludzi bez różnicy wiary, dom dla ludzi, których nie przyjmował szpital, a którzy wymagali opieki. Inicjatywę podjął nadburmistrz Kreidel, który wezwał społeczeństwo oraz instytucje i przemysł do ofiarności na ten cel. 

   Wprawdzie w trakcie zbierania tych funduszy burmistrz przeszedł na emeryturę, jednak jego następca burmistrz Menzel uważał postawienie tego domu za jeden z głównych celów swojej działalności. I tak w 1897 roku fundusz urósł do sumy 101.500 marek i przymierzano się do rozpoczęcia robót. 

 
       
   Początkowo dom miał stanąć przy ul. Kościuszki, gdzie już w 1891 roku zakupiono działkę, która jednak potem okazała się zbyt mała. Wówczas miasto zwróciła się do władz opolskich z prośbą o pozwolenie wykorzystania terenu zamkniętego od 1859 roku, cmentarza przy ul. Kozielskiej obok kościoła św. Krzyża, pod budowę tego domu. Gdy zgodę otrzymano, zlecono radcy budowlanemu Kehnowi przedłożenie projektu i prace pod bezpośrednim nadzorem mistrza budowlanego Paula Gaerte rozpoczęto z końcem 1900 roku. Jeszcze zanim przystąpiono do prac budowlanych, przeprowadzono sporą ilość ekshumacji starych grobów z których szkielety złożono w kilku dużych trumnach i uroczyście pochowano w małej kapliczce z tyłu pod murem cmentarza. 

   Pozostawiono dużą ilość grobów, które nie stały w miejscu budowy w tym także grób wybitnego wodza i dowódcy gliwickiej jednostki płk. A. Boddiena obok wspomnianej kaplicy. Złożono w niej także liczne szkielety, które wykopano w trakcie wykonania głębokich wykopów. Przy okazji tworzenia ogrodu-parku dla przyszłych mieszkańców, uporządkowano owe liczne grobowce, szczególnie pochowanych tu gliwickich znakomitości i powstały alejki spacerowe przy których stawiano także ławki. 
Poświęcenie tego budynku nastąpiło 5 października 1902 roku. Na tę uroczystość zaproszono także b. burmistrza Kreidela.
   Koszty budowy wyniosły 156.271 marek, łącznie z wyposażeniem sal dla przewidzianych w tym domu 40 pensjonariuszy. W dniu otwarcia, zadłużenie domu wyniosło 39.124 marek, które jednak już w latach 1902-1904 spłacono dzięki nadwyżkom z Miejskiej Kasy Oszczędnościowej, która przekazała je dla tego domu. Przewidziano od samego początku, że dom musi się utrzymać z własnych środków i stąd część przekazanych od osób prywatnych, instytucji czy przemysłu funduszy przeznaczono od razu na fundusz dla utrzymania placówki. Wynosił od w dniu otwarcia 66.500 marek i wzrósł po kilku latach do sumy 108.102 marki. W zależności od zamożności mieszkańców zostali oni ulokowani w pokojach jedno- lub dwu-osobowych. Dom został na ówczesne warunki nowocześnie urządzony i ogrzewany centralnie.
       

   Zbudowany w stylu niemieckiego renesansu otoczony dużym ogrodem-parkiem. Front budynku ma długość 45 m i 13 okien. Jest tu duża piwnica, wysoko położona kondygnacja parterowa, pierwsze piętro oraz duże poddasze. Wysokość budynku wynosi 10,5 m, zaś do szczytu 16, 5 m, iglica wieży ma długość 3m. Nad dużymi, dwuskrzydłowymi drzwiami portalu głównego, znany artysta wymalował herb miasta i jest to jedyny" luksus" na jaki budowniczowie otrzymali pozwolenie. 

   Na parterze znajdowała się jadalnia oraz nad nią na I piętrze sala do modlitwy. Na parterze było 12 pokoi z 1-2 oknami. Sale bez różnicy były urządzone bardzo skromnie. Podobnie na I piętrze było 12 pokoi. Na każdym piętrze w każdym skrzydle były łazienki oraz ubikacje. 

   Jadalnia oraz sala modlitewna miały po 3 okna oraz oświetlone były wielkimi żyrandolami. Na poddaszu znajdowało się 8 pokoi, zaś część strychów przygotowano tak, aby w razie potrzeby można było je przebudować na pokoje. 

   Pobyt w klasie I kosztował miesięcznie 90 marek, zaś w II klasie 70 marek (1930 rok). Dla osób pochodzących spoza miasta opłata była o 25 % wyższa. Kierownikiem tego domu od początku był O. Goy, który zorganizował tu bibliotekę. Po jego śmierci w 1922 roku, domem zarządzały do 1945 roku trzy siostry Boromeuszki, którym pomagały 4 dziewczyny.

   Gdy w latach 20. otwarto Żydowski Dom Starców do którego przeniesiono ludzi tego wyznania, wyrazili oni wielką wdzięczność za troskliwą opiekę jakiej tu zaznali. 

Żydowski Dom Starców (dzisiejszy I Komisariat Policji)

   W 1903 roku etat Domu Starców przy dzisiejszej ulicy Kozielskiej wynosił 11.310 marek w tym z dotacji miasta 7.000 marek, zaś w 1910 roku etat wynosił 15.500 marek, w tym 7.100 marek dotacji miejskiej. Majątek fundacji tego domu wynosił w 1903 roku 70.500 marek i przynosił 2.765 marek rocznie z procentów, zaś w 1910 roku sumy te wzrosły do 129.557 i 5.127 marek. Wpłaty z tytułu przyjęcia do tego domu wyniosły w 1903 roku 1.536 marek, w 1910 roku - 2.800 marek. Liczba przyjętych tu osób wzrastała bardzo powoli. Z 16 przyjętych w dniu otwarcia, wzrosła po roku do 24 osób, zaś w 1927 roku w domu mieszkało 36 osób. Średni, dzienny koszt utrzymania jednej osoby wynosił w 1910 roku 80 fenigów. 

   Mieszkańcy I klasy umieszczeni w pokojach jedno osobowych wyposażyli je na ogół własnymi meblami, aby przypominały im rodzinny dom. Mieszkańcy żyli tu w absolutnym spokoju, odizolowani od świata zewnętrznego. Instalowana potem radiofonia nie znalazła żadnego zainteresowania, więc została zlikwidowana, jedynie kilka osób słuchało radia przy pomocy słuchawek i detektora. 
   Wyjątkiem wśród mieszkańców był tu były fabrykant Boden, który po utracie majątku w czasie inflacji zamieszkał w tym domu i mimo 90 lat brał nadal żywy udział w życiu kulturalnym miasta, i odwiedzał teatr oraz operę. Średni wiek mieszkańców wynosił 74-80 lat. W następnych latach dom zawsze był zapełniony do ostatniego miejsca. Do 1926 roku miasto dopłacało sporą dotację do kosztów utrzymania, potem jednak z powodu wielkich trudności przestało płacić i koszty spadły na mieszkańców. Większość ludzi tego domu to byli urzędnicy, wdowy po urzędnikach oraz renciści z średniej warstwy społecznej. 

   Z ogólnych zasad przyjmowania do tego domu wymienić należy, że przyjmowano osoby starsze bez różnicy wiary, płci, niezdolne do podejmowania samodzielnej pracy. Miejscowi mają pierwszeństwo w przyjęciu do tego domu. Nie przyjmowano szaleńców, psychicznie chorych oraz zaraźliwie chorych. Osoby przyjmowane były za odpłatnością lub bezpłatnie o ile osoba oraz zobowiązani do łożenia za nią także były bez środków. Odpłatność regulowana była za cały rok, ewentualnie przekazano pewien kapitał na rzecz domu. 

   Pensjonariusze otrzymywali pełne utrzymanie oraz opiekę lekarską, zaś po śmierci wszyscy bez wyjątku skromny pogrzeb. Przyjmowani zostali w tym domu do końca życia, jednak w szczególnych przypadkach mogą być wypisani np. gdy ustaje ich niezamożność, gdy zakłócają spokój i porządek itp. 

   Surowe w zasadzie przepisy dotyczące zachowania się pensjonariuszy przewidziały także zakaz wbijania gwoździ w ścianę i wymagało to bez wyjątku zgody kierownika, i podobnie zawieszenia obrazu czy zegara mogło nastąpić jedynie za jego zgodą. 

   W 1927 roku uroczyście obchodzono w tym domu jego 25-lecie na które zaproszono wielu przedstawicieli władz miasta, prałata Jaglę, księdza Brilkę oraz rabina Ochsa. Postanowiono takźe z tej okazji zawiesić na ścianie tego domu tablicę pamiątkową dla głównego twórcy tej placówki, nadburmistrza Kreidela.

       

 

 

Materiały źródłowe:

Jacek Schmidt - "Historia służby zdrowia"