Małgorzata Malanowicz

Rękopis znaleziony w Borkach Wielkich

27 V 2011

 

 

       
p. Ewa Cichoń: (nauczycielka historii w Zespole Szkół Dwujęzycznych w Oleśnie)

„Rękopis znaleziony ... w Borkach Wielkich”

       

   Wśród pokrytych patyną czasu starych woluminów klasztornej biblioteki O.O. Franciszkanów z pobliskich Borek Wielkich znaleziono cenny rękopis z 1843 r. zatytułowany w j. niemieckim „Conto Buch für ein Freigärtner Martin Gorzolka zur Groβ Borek 1843 Landtags-Abgeordneter von 1848–1853”.

„Księga rachunkowa (kasowa) wolnego zagrodnika Marcina Gorzołki z Borek Wielkich 1843 posła do parlamentu w latach 1848–1853”.

   Dzięki uprzejmości gwardiana i proboszcza O. Cherubina Krystiana Żyłki, mogłam zapoznać się z tym wyjątkowym źródłem historycznym, tak przydatnym do zgłębiania przeszłości ziemi oleskiej. Dziękuję panu Hubertowi Imiołczykowi za dostarczenie mi tego swoistego cymelium.

 

   Tekst został napisany przez Marcina Gorzołkę w języku polskim. Ten, urodzony w 1808 r. w Borkach Wielkich, wolny zagrodnik, pracujący na 15-hektarowym gospodarstwie, w latach 1839–1842 r. pełnił urząd sołtysa w rodzinnej wsi. Jego aktywność społeczna nasiliła się w dobie Wiosny Ludów. Został on posłem do parlamentu w Berlinie (1848–1852), w sumie trzykrotnie był wybierany w jego skład.

[...] Po burzliwym okresie Ludów Wiosny i zamknięciu obrad parlamentu Gorzołka powrócił do Borek Wielkich, pracował na roli, a w wolnych chwilach spisywał ważkie wydarzenia, zasłyszane opowieści czy fragmenty rozmów. Zmarł w 1876 r. w rodzinnej miejscowości. 

 

[...] Zachowane notatki Marcina Gorzołki znajdują się w księdze rachunkowej o rozmiarach 33 cm x 21 cm . Na twardej tekturowej i mocno wytartej okładce autor napisał inkaustem tytuł, który powtórzył na pierwszej stronie. Pożółkłe kartki papieru przypominającego papier czerpany zostały zapisane wyraźnym i równym pismem, a atramentowe litery przybrały brązowy koloryt. Nie wszystkie strony są zapisane, niektóre kartki zostały wycięte.

   Początek swoich zapisków autor poświęcił pątniczemu kościołowi św. Anny, dalej rozwodził się nad plagą pijaństwa w Oleśnie i okolicy, całość zamykając rozliczeniami gospodarskimi. Na kartach wspomnianego rękopisu dał się poznać jako człowiek o szerokich zainteresowaniach, pogłębionej refleksji i wrażliwości na problemy społeczne.

   Z pietyzmem pisze o wyjątkowym dla mieszkańców Olesna i okolic sanktuarium św. Anny jako o „mieiscu swięte przi Miescie Olesnie, gdzie Pan Bog ludzi pociesa” A patronującą mu Babkę Chrystusową nazywa Świętą Anną Oleską. Ukazuje to miejsce jako najważniejszy ośrodek kultu religijnego dla całej okolicy. Przekonany o jego nadprzyrodzoności nie zatrzymuje się jedynie na pięknie ludzkiego dzieła. Opisuje legendarne początki sanktuarium, liczne cuda, zasłyszane opowieści np. jak to Anna św. beczkę piwa cudownie napełniła budowniczym kaplic, jak to drzazgi odrywane przez wiernych z pnia cudownej sosny, stojącej za głównym ołtarzem, przykładano do chorych miejsc ciała, a szczególnie do bolących zębów –„Zrzascek z teize sosny gdy zażywali ludzie rożnych pociech w niemocach swoich doznawali, a Mianowicie na Bolesci Zębow, io Kom ia sam Był, przitym, Gdy iedna Miescka w oppolu, dawsy sobie przez Męża swego iednę trzaskę z olesna prziwesc albo przi niysc, gdy przed tym niezmiyrne bolesci zębow, mianowicie obciężona będąc, wednie i wnocy cierpiała, ledwo trzaszkę na dziąsła położyła przi wzywaniu Anny sw.:, zaraz wszystkie bolesci zębow oneyi ustały

   Podkreślając wyjątkowe piękno architektury tego świętego miejsca, wiele uwagi poświęca pracom nad powiększeniem kościoła o pięć barokowych kaplic, wybudowanych w latach 1669–1670 przez mistrza ciesielskiego Marcina Snopka (Sempek) z Gliwic. Opisując zawarcie umowy „Kontrachtu” w dniu 6 grudnia 1668 r. pomiędzy proboszczem Andrzejem Pecheniusem (Picheniusem) a Marcinem Snopkiem (Sempkiem), m.in. zanotował :„ze przerzeczony Pan Martin Sempek naiąc się dał, i na iął na wystawienie, wzwysz Mianowanego Koscioła nowego Sw: Anny, formy Albo iakoby Krztaut w pięc listnei rozy. " Odtąd świątynia przypomina pięciopłatkową różę widniejącą w herbie Olesna. Nasuwają się tu piękne skojarzenia-najstarsza część kościoła to jakby korzenie połączone jedenastometrowym przejściem – łodygą z pięcioma płatami-kaplicami tej swoistej architektonicznej róży.

   Gorzołka podaje także informacje o oleskim XVII-wiecznym pustelniku – Wawrzyńcu Chyłku (Chylek), którego samotnia usytuowana była niegdyś w pobliżu obecnej leśniczówki. Ten tercjarz franciszkański, po śmierci żony i odbyciu pielgrzymki do Rzymu, do końca swego życia przez 22 lata służył oleskiemu sanktuarium. Ufundował dwa konfesjonały, ambonę i dylowanie – wyłożenie deskami środkowego przejścia kościoła. Po śmierci w 1697 r. spoczął w nawie głównej świątyni. Wiele faktów z życia pustelnika wzbogaca naszą wiedzę na temat historii oleskiego sanktuarium:„Potrose tedy dano, futrowac tarcicami Kaplice, a naiprzod tę od Puł nocy dał wawrzin Chyłek kiedys poddany Konwentu, a po tym po smierci żony swei, corkę iednę za mąż do Borek dawsy, posedł był do Rzimu, a tam proffesią uczynioł u Generała Pustelników Trzeciego Zakonu sw: franciska. Na co też i pargaminowy list przinios, a Mięskał za Pustelnika u Koscioła sw: Anny, zbudowawszy sobie chałupkę Ktorą potym był spaloł, gdy iego nie ostrożnie zapiec pod palony, nakład zbudował potem inszą, ale iesce raz tak daleko od Koscioła a będąc wielkiey starosci swoiei bardzo chorobliwym, dla opatrzenia nie mięskał kilka dni w szpitalu oleskim, a tam zmarł dnia 24 Lutego Roku 1697 w Kaplicy iednak pomienionei u sw.Anny iest Pogrzebiony, z należytym obrzędem, przemięskawsy na puscy dwadziescia lat i dwa swoich około osmdziesiąt albo co wiecei lat maiąc. Dał też tenże Chyłek iedne spowiednicę w swoiey Kaplicy zrobic i drugą w tey na wschod Słonca i tę Kazatelnicę, Ktorą robioł Marcin Sempek ciesla, Symon Hamin pomalował.”

   Relacje Gorzołki o licznych rzeszach pielgrzymów „potak z polskiey iako i zż Sląska, nawet i z Moraw patnicy przichodzieli” korespondują z dokumentami wizytacyjnymi oleskiej parafii z XVII w. podającymi liczbę aż 10 tysięcy pątników w dzień odpustu! Sanktuarium „rywalizowało” nawet z Jasną Górą! Święta Anna Oleska była więc znana nie tylko w regionie czy kraju, ale nawet poza jego granicami. Dla wielojęzycznego tłumu pielgrzymów odprawiano nabożeństwa w językach: łacińskim, polskim, czeskim, niemieckim i morawskim. Zdaniem autora, napływ tak wielu wiernych spowodował usunięcie w 1666 r. wielkiego świecznika, na dwóch żelaznych nogach przybitego do podłogi. Świecznik po prostu zawadzał i utrudniał im drogę do głównego ołtarza i mógł być zagrożeniem dla drewnianego kościoła. Z pewnością autor korzystał z kroniki kościelnej przeora oleskich kanoników regularnych Augustyna Błazika (niestety nie zachowała się) skoro po z góry 170 latach drobiazgowo opisał zmiany w kościele, m.in. podając, że członek rady parafialnej Marcin Stoklossa zlecił naprawę podłogi w całej świątyni i nakazał usunąć z prezbiterium szpecące liczne wota: kołnierze, czepki i kołtuny: „Było Kiedys w starym kosciele poscianach zawiesonych nie Mało woskowych swiycek, cepcow, kołtonow, chust rozmaitych, i iszych rzecy: które wyswiadczały swiętobliwosc tego Mieyisca,i pociechy odbrane, ale że te rzecy wzięto, ludziom były na obrzidliwośc i Koscioł za speciały, tego zrozkazu zwierzchnosci takowe kołtony i smaty, aby kto nimi nie był zarazony.

   Niezwykle barwnie przedstawiona została legenda związana z wiszącymi w kościele wotami – żelaznymi, zardzewiałymi, 2-kilogramowymi kajdanami, tzw. kunami tureckimi: „Już człowiek iedyn Ktory w tym mieiscu Sw. na pąci bywał, wpadł wpoimanie Tureckie, gdzie też w tymże poimaniu znalaz iednego człowieka Polskim iezękiem, w pętach sobie z tyskaiącego, i daie tedy pociechę i otuchę dobrą, a wybawieniu temusz a ityskaiącemu mowiąc, wiem ia iedno mieisce swięte przi Miescie Olesnie, gdzie Pan Bog ludzi pociesa, tam się oba dwa ofiaruimy, i obiecaymy, ieżeli nas Pan Bog z teiy niewoli wybawi, tedy się tam stawimy na Podziękowanie, ieżeli zaraz pęta z nich spadły za tym slubym cyli w pętach z niewoli usli iako tradicia ze sobą niesie, tego ia nie twierdzę, bo nic pewnego otem nie Masz napisano, to tylko iest rzec pewna, iż bezpiecnie do Anny sw: Od Poganow przisli, i pęta na wiecną pamiatkę za wiesiyli dziekuiac Annie swię: za wybawienie zniewoli”.

 

   Z relacji M. Gorzołki dowiadujemy się, że w prezbiterium na ścianie wisiał „przibity Krucyfix starei roboty”, który pierwotnie został zawieszony na cudownej sośnie, zanim jeszcze powstał kościół. Po krzyżu dzisiaj już nie ma śladu, ale zawieszony onegdaj pod nim kij – „scebel od iarzma” do dzisiaj możemy oglądać. Z owym kijem, znajdującym się na belce tęczowej związana jest znana legenda, którą to tak opisuje autor: „Pod tym Krziżym wisi zawiesony scebel od iarzma, ktoren sceblem wołu w iarzmie zatykano, a ten iest tradicia że Miescanin ieden orząc na polu, gdy trzy letnie dzięcię Miał z sobą, a też dzięcię pocęło Wielkim Krzikiem płakac, rozgniewany oyciec dobył szczebla z iarzma a na owoz dziecię rzucieł, w głowę za uchem trafioł, i na Mieiscu zabioł. Przibieżawszy do owegoż dzięcięcia swego i trzeźwic ie Pocnie iak Możę, ale widząc iż iuż daremne trzezwienie, strachem wielkiem zdięty wtym utrapieniu upadnie na Kolana ku kosciołowi Anny sw: oratonek prosi, a za tym ono dzięcię o żyło, Ktore dobrodzieiystwo ow Miescanin opowiadaiąc, scebel na pamiątkę zawiesioł.

   Kontynuując nurt rozważań nad wotywnym charakterem tego miejsca, warto przytoczyć interesujący fragment rękopisu Gorzołki o wielkim czcicielu św. Anny Oleskiej i donatorze jej kościoła księdzu Jakubie Klosoniowskim. Płynąc statkiem do Rzymu jako towarzysz rezydującego w Warszawie biskupa i legata papieskiego de Torres, przeżył groźną nawałnicę na morzu. Polecając się św. Annie Oleskiej, został za Jej przyczyną uratowany wraz ze swoimi towarzyszami. Wdzięczni ocaleni przekazali w 1658r. oleskiemu sanktuarium osobliwe, wotywne dary: jedwabne ornaty, bursy, sukienki na kielichy, dwa relikwiarze z czarnego drewna (hebanu?), srebrny krzyż z relikwiami z Drzewa Krzyża Świętego, świętych Andrzeja Apostoła, Stanisława, Wojciecha i Jana Chryzostoma. A oto oryginał tej zajmującej relacji: „Jakob Kloson, Klosionowskim się potym mianował: prziszedszy w łaskę U legata Papieskiego de Torres, Ktory w polsce we Warsawie Rezidował, i z nim się do Rzimu pusciwszy osobliwy Miał affekt do Mieisca tego: bo i przez listy wyznawał, iakich łask przez Annę sw: doznawał, bedąc bowiem Agentem i Expeditorem w Rzimie od wszystkich Panow Polskich, i od wielu sląszkich Gdy co trudnego Wykonac miał, tedy prziznawał chocby wnaiwątpliwszych sprawach, gdy tylko do Anny sw: Oleskiei iakie nabożeństwo ucynioł, zaraz mu się nadspodziewanie powiodło, iako żądał i mowioł, wiele powinienem temu Mieiscu Sw: Będąc na Morzu z Panem swoiem Biskupem i Marchessem de Torres powstała nawałność, wielka tak że iuż wszyiścy o zdrowiu zwątpieli w tym ucisku w zawoła Klosoniowski wiem ia Mieisce Mosciwe Xsiążę w moieiy oicyznie takowe gdzie przez Annę sw: Pan Bog ludzi pociesza, tam się ofiaruimy przez iaki podaronek, a zaraz za owemi słowy Morze ucichło, i szczęsliwie do Brzegu Przipławiony okręd. Rozkazał tedy Biskup zrobic ornat Antipindiom na Ktorem iest prziszyty obrazek sw: Anny i pluwiał bursę Velum, wszystko ziedwabnei Materyi rożnego Koloru, a z cherbami Klosniowskiego, a te rzecy prziniesiono do Olesna Roku 1658. Że się Herby Klosoniowskiego, na tych rzecach z naiduią nie może się gruntownie wiedziec, cy wszystko dał Biskup, posprawowac, a na to Klosoniowskiego cherby dac, że on to doradzioł aby to: Votum do Sw: Anny ucyniono było, cy też sam Klosionowski ze swoiei supstacyi do tego prziłożoł. Posłał potym i carny Zabinetowy orant z Rzimu, aby odprawiano wnim Requiem za familią Klosoniowską, albo Racei Klosonowską we cwartek po wszystkich Sw: ucynioł albowiem fundacyią w Oleśnie na Wielkanoscie Mszy sw: za umarłych, ale osobliwie tę pod casz Octawy wszystkich swiętych powinna Bycz spisywana zmuzyką, ten carny ornat dla słabosci, a przez cęste używanie iuż zaginął, i nie Ktore burse carne są z niego posyte, Darował iesce i złotoGłogowy ornat do Koscioła sw: Anny w Ktorym chciał a by tylko dwa dni odprawowane były przez Rok, w dziyn sw: Jakuba a w dzien sw: Anny, lecz zaś potym wkrotce przisłał iuszi srybno-Głogowy chcąc aby tyn na dwa swięta chowany był, ow zas na urocyste swięta, do obu ornatow prziłożył też Vela, bursę i do Cęboryi sukienkę na Kielich białą. Dał iesce do sw: Anny dwa Reliqwiarze z carnego drzewa a mosiądzowymi stukami, ale dobrze pozłoconymi, ozdobione. Darował i Srybrny Krziz do Koscioła, Ktory iest osobliwei Roboty roboty stoi swiety Michał z miedzi ulany, ale dobrze złocisty, na Postumencie srybnem, Maiac carta z miedzi ulanego pod nogami, Ktorego stalową włocnią bodzie. a na wieyrzchu włocnie przipresowany iest krzisz, tu owdzie złocisty, srybrny w Ktorym sią na Piąci mieiscach za Krystałym odrobiny reliquii swiętych w postrzodku trzascka z drzewa Krziża swię: na wierschu Kostka Sw: Andrzeia Apostoła po stronach Reliquie swi. Stanisława i Sw. Woiciecha na spodku Sw. Jana Chrizostoma ten Krziż ręką swoią oddał iego Mosci franciskus.

       
   Bogactwo treści rękopisu XIX- wiecznego włościanina, posła i społecznika prowokuje do nowego spojrzenia na nasz największy skarb, jakim jest kościół św. Anny. Zachęca do podjęcia trudu zrozumienia fenomenu tego zatopionego w transcendencji miejsca, będącego żywym pomnikiem wiary, hojności i estetycznej wrażliwości naszych przodków. Oby ten „rękopis znaleziony ...w Borkach Wielkich”, stał się inspiracją do przemyśleń nie tylko dla badaczy i miłośników dziejów „Tej ozdoby Olesna”, ale także dla kolejnych pokoleń oleśnian.
       
       

 

 

Materiały źródłowe:

www.olesno.pl/attachments/documents/65/rekopis_znaleziony_65.doc